Szłam kamienną uliczkę pośród tłumu Hatumashiku. Różnili się od Willa pod wieloma względami - byli niżsi, mniej niebiescy i nie mieli tych dziwnych tatuaży. Mimo wszysto, lubiłam przebywać w tej wiosce, przypominała mi dawne czasy spędzone w pałacu zamku. Miałam tu kilku kolegów i jedną przyjaciółkę, z którą jestem naprawdę zżyta i zamierzam ją dziś odwiedzić.
Domu Willa nie dało się przegapić. Na ścianach porozwieszane były balony i kolorowe wstążki, a nad drzwiami rzucał się w oczu kolorowy napis "Uśpiony Hatumashiku". Podeszłam do drzwi i głośno zapukałam. Po chwili drzwi zączęły się powoli otwierać, jakby nie był pewny kogo tam zobaczy. Wysunął głoę zza progu, po czym wciągnął mnie do środka.
Nie ukrywalam swojego zaskoczenia szczególnie, że zrobił to niezbyt delikatnie.
- Au! Oszalałeś? - Zapytałam.
- Czemu przychodzisz dopiero teraz? - Powiedział przytulając mnie do siebie.
- Nie bądź śmieszny, jesteś już dużym chłopcem.
Po tej rozmowie, usiedliśmy na kanapie, ciesząc się z wzajemnego towarzystwa.
- Wiedziałeś, że ten chłopak z czarnymi włosami się do mnie wprowadził?
- Żartujesz? Chodzi ci o...
-Tak, właśnie ten.
Nie ukrywał zdziwienia pomieszanego z gniewem za co nie można go winić, jeszcze nie zrozumiał, że chcę być wyłącznie jego przyjaciółką.
Rozejrzałam się do okoła z niedowierzeniem patrząc na bałagan w kuchni. Widocznie zjadł już śniadanie i nie zamierzał posprzątać. Z zamyślenia wyrwało mnie wspomnienie rozmowy Willa z królem.
- O czym rozmawialiście z tą strą borówką?
- Z królem? Dziwny koleś... Na początku opowiadał mi o swojej wiosce, o ich obyczajach, ale nie bardzo mnie to interesowało. Gdy skończył, gadał o tym jak wielkie nadzieje pokrywa w moich umiejętnościach, które już niedługo zostaną odkryte bla bla bla...
Mówił to kompletnie bez entuzjazmu, miałam nadzieję, że to nie są kolejne gierki króla. Nie chciałam się tym chwilowo zamartwiać, jedyne na co miała ochote to oglądanie telwizji (tak, w wiosce mieli telewizor, ale oczywiście tylko w domku Willa) z moim towarzyszem.
Leniliśmy się cały dzień, oglądając telewizje, opowiadając kawały i nieudolnie próbując coś ugotować.
- Ty sprzątasz - powiedziałam.
- Czemu ja?
- To twój dom, ja w swoim mam porządek.
- To jutro idziemy do ciebie.
Achh... Gdby życie było takie miłe przez cały czas? Dawno nie czułam się tak szczęśliwa - miałam przy sobie przyjaciela, a cel życiowy był na wyciągnięcie ręki.
Wieczorem, gdy użądziliśmy mini zapasy, do domku wpadł (bez pukania!) Mike. Musiało to wyglądać dość dziwnie bo obydwoje leżeliśmy zdyszani na podłodze.
- A ty czego tu?
Nie starałam się być miła, nawet nie podniosłam się z podłogi.
- Możemy porozmawiać?
- Nie.
Na tym mój wkład w dyskusję się skończył. Wstałam kierując się do kuchni po picie, a kątem oka zauważyłam Willa przedstawiającego się temu... drugiemu.
Wróciłam z szklanką wody w ręku, pomiędzy Willem a Mikiem zapadła krępująca cisza.
- Możesz jusz sobie iść, a nawet byłoby miło gdybyś w ogóle tu nie przychodził.
- Nie wyjdę dopóki nie pogadamy.
- Nie rozumiesz, że ja nie mam o czym z tobą gadać? Idź zabawić kogoś innego.
Odwróciłam się do Willa i łapiąc go za rękę poszliśmy na górę. Pytał czy z nim jestem? Niech myśli, że tak jest.
Drugie piętro było bardziej przystrojone niż parter. Były tu trzy pokoje - ogromna sypialnia, łazienka i garderoba. Król się nieźle postarał, Will miał do dyspozycji tysiące przebrań na każdą okazję. Łazienka była średniej wielkości, ale wanny można było pozazdrościć. Zmieściłyby się w niej trzy osoby, rozścielona została różami i miała opcję jacuzzi.
Weszliśmy do bogato urządzonego pokoju. Ściany były złote, a całą podłogę pokrywał miękki, biały dywan. Łóżko stało naprzeciowko okna, z którego widać było całą wioskę.
- Robi wrażenie, prawda?
- Zamieńmy się! Nie wytrzymam z tym debilem.
- Ale wiesz, że to obraziłoby króla?
Wiedziałam to. Hatumashiku mają wielkie ego, a ja nie chciałam być z nimi w stanie wojennym - tylko tu nie dotarł terror mojego wuja.
Wskoczyłam na łóżko ciesząc się jego miękkością i milionami puchatych poduszek.
- Może powinnać go wysłuchać? - Zapytał Will.
- Nie mam o czym z nim rozmawiać i on bardzo dobrze o tym wie.
- Znowu zachowujesz się jak dziecko - powiedział z uśmiechem siadając koło mnie.
- Może masz racje, pogadam z nim, ale chodź ze mną.
- O nie! To twoja sprawa, nie mieszaj mnie w to.
- Mam gdzieś twoje odczucia.
Po tych słowach, pociągnęłam go za ramie na dół nie przejmując się jego protestami.
Tak jak myślałam - Mike czekał ja debil na dole stojąc i czekając. Podeszłam do niego, cały czas trzymając ramie Willa.
- Mów czego chcesz.
Oczywiście zaraz usłyszałam z tyłu szept Willa: "Bądź milsza!".
- Możemy pogadać na osobności?
- Nie, mów albo się wynoś.
- Wiecie, co? Ja muszę... do łazienki! - Wtrącił Will, po czym pospiesznie udał się na góre.
- Zaczniesz wreszcie mówić? - Spytałam.
- Przepraszam, okej? Wyszedłem na totalnego debila, który myśli, że jest najfajniejszy na świecie, ale jest mi przykro, nie możesz tego pojąć? Nie możesz zrozumieć, że chcę to naprawić? Musisz być dla mnie taka oschła?
- Nie, nie, tak. Już wiesz?
- To co mam zrobić? Co zrobić żebyś mi wybaczyła?
- Idź się utop.
Chciałam się odwrócić i zakończyć tym całą naszą, ale on złapał mnie za rękę mówiąc:
- I co? Teraz mnie olejesz i będziesz udawać, że nic się nie stało? To takie do ciebie podobne...
W tym momencie powiedział kilka swół za dużo. Czułam jak nienawiść do tego gnojka mnie rozsadza od środka.
W mgnieniu oka moje pięści zaliczyły bliskie spotkanie z jego twarzą, a prawa stopa z genitaliami. Jak widać, lata w puszczy na coś się przydają. Po chwili Mike otrząsnął się z szoku i przstał kuliś się jak małe dziecko. Ku mojemu zaskoczeniu, rzucił się w moją stronę powalając mnie na podłogę. Przygniatał mnie całym swoim ciałem, trzymał mocno za nadgarstki, a jego głowa znajdowała się w niebezpiecznej odległości od mojej.
- Will! Zabierz stąd tego gnojka, idioto!
Liczyłam na cudowne wybawienie, powinien zejść i jednym kopniakiem wywalić go za drzwi. Zamiast tego usłyszałam:
- Poradzisz sobie!
- I co? Teraz twój chłoptaś ci nie pomoże? - Powiedział Mike.
- On nie jest moim chłopakiem ty sarkastyczny pasożycie! - krzyknęłam to na cały głos zdając sobie sprawę z moich słów.
Will to usłyszał, będzie teraz na mnie wściekły.
Chciałam się rozpłakać jak małe dziecko, chciałam żeby Mike nigdy się nie pojawił.
- Dasz mi wreszcie dojść do słowa? - Zapytał.
- Najpierw mnie puść.
Wstałam rozcierając obolałe nadgarstki. Spojrzałam mu prosto w oczy, ten cały sarkazm, duma... To wszystko znikło. Jego oczy były ciepłe i pełne troski.
Usiadł na przeciwko mnie, wyraźnie miał coś ważnego do powiedzenia. Był sztywny i unikał mojego wzroku, bałam się tej rozmowy, ale nie dałby mi inaczej spokoju.
- Już nie będę dla ciebie wredna. - wycedziłam szybko nie dając mu zacząć rozmowy.
Wtedy sprawy nabrały tempa. Przyciągnął mnie do siebie gwałtownie i pocałował. Zanim się zorientowałam co się dzieje, jego ręce znalazły się na mojej tali, a ja odwzajemniłam pocałunek prawie nieświadomie. Położyłam dłonie na jego ramieniach, całkowicie się mu oddając. Był delikatny i ostrożny, jakby bał się kolejnego uderzenia. Po chwili (oczywiście nieświadomie) zaczęłam rozpinać jego koszulę, nie przerywając pocałunku.
"Co ty robisz?!" - usłyszałam w głowie. Automatycznie odsunęłam się od Mike'a i spuściłam wzrok.
***
Tak wiem, moja kochana Mika Foggy zabije mnie za tą końcówkę! Przepraszam!
~Kat(i)
Ja miałabym Cię nienawidzić? Za co? :3
OdpowiedzUsuńNo dobra, przerwałaś w najciekawszej chwili i w momencie gdy Chione miała sobie uzmysłowić, że w końcu znalazła faceta swoich morzeń...
Chociaż nie... będę teraz tygodniami beczeć, że ona nie jest z Willem... to już drugi blog, gdzie między bohaterami nie dochodzi do uczuć (ten pierwszy rozwinął się tak, że wampirzyca zaadoptowała łowce i stała się jego matką, gdy ja marzyłam, aby wyznali sobie miłość), a teraz Will nie będzie z Chione, bo ona chce tylko przyjaźni... Rozpłacze się!
Uspokoiłam się już na tyle, aby kontynuować...
Nie można nikogo zmusić, aby lubił kogoś na siłę (wiem z własnego przykładu), więc odpuszczę Księżniczce Śpiącego, ale to nie oznacza, że moja wiara w ich miłość zgasła, ale jeżeli Chione ma być z kimś innym, mam nadzieje, ze wymyślisz dla Willa jakąś super, ekstra, bombową laskę!
Choć nie przepadam za Mikiem to jednak wydaje mi się, że jednak główna bohaterka potrzebuje takiego faceta, który nie da się od tak odtrącić, aż musiałam trzykrotnie przeczytać końcówkę, a później darłam się na nią i jej "Zdrowy rozsądek", a przynajmniej darłam się w myślach i niemal nie popłakałam z frustracji, bo skoro już nie chce być z Willem, miałam nadzieje, że... oj, oj mam brzydkie myśli na temat Chione i Mike na podłodze w domku Willa... :D
Trochę zaczyna mnie drażnić charakter Chione, ale to nie znaczy, ze jej nie lubię. Po prostu mam ochotę wziąć potrząsnąć nią, żeby się już tak nie boczyła na innych... muszę wyznać, że jest baaaardzo arogancką osobą! Normalnie nie daje ludziom dojść do słowa i widać w niej tą władczość, więc poniekąd rozumiem, czemu nie może być z Willem, a jednak moje serce ma odmienne zdanie, bo tak ładnie ze sobą wyglądają... (choć tak naprawdę nigdy ich nie widziałam... moje serce nie zna słowa "logika").
Jak ja teraz dożyje do następnego rozdziału/notki?!
Serio! Zabijasz mnie!
Jednak końcówka mi się podoba - to moje ostateczne zdanie...
Mika jest zadowolona! Mika nie zabije autorki, która nie chce Willa i Chione jako małżeństwa... nie Mika polubiła nowy plan autorki...
Jejć, odbija mi :D
Dziękuje za tą niezwykłą dedykację i z zapartym tchem czekam na kolejną części przygód naszej wspaniałej księżniczki!
Życzę morza weny, góry pomysłów i mnóstwa czasu wolnego!
Pozdrawiam ^^
Twoje brudne myśli... Czy to nie byłoby dziwne gdyby oni to robili, a nagle wchodzi Will i widzi ich... Zawsze można pofantazjować!
UsuńSpecjalnie dla Ciebie postaram się jak najszybciej napisać kolejny rozdział!
P.S Kocham Twoje komentarze! <3
Ja Cię, cudownie piszesz!
OdpowiedzUsuńBędę tu zaglądać nie raz, nie dwa. Dziękuję za wspaniały komentarz na moim blogu.
Pozdrawiam, ściskam i obserwuję ;*
http://magicloony.blogspot.com/
Ależ dziękuję, dziękuję! *rumieni się*
UsuńNie! NIE! NIE!!! Nie lubię Mike'a, nie, nie, nie!, foch:C Jak tak można! Taki dupek :C I to zachowanie Chione:C Buuuu!!! Co mam teraz począć, spraw, by Mike' owi coś się stało, np. coś go zeżarło, albo okazał się zdrajcą, nie, nie, nieeee.... Bieeeeedny Will:C Niech pobije Mike'a i powie królowi, że go ten gardłochon, czy cośtam pożarło!!! D: Zabij odemnie Choine, potem ją zmartwychwstań, zabij Mike'a, wcześniej okalecz i spraw cierpienia, pobim, zgwałć... COKOLWIEK!!! ALE GO NIE OŻYWIAJ!
OdpowiedzUsuńHaha :D
UsuńNiestety ma co do niego inne plany xd.
Ciężko będzie zmartwychwstać Chione, ale się postaram! :D
Hejka :D Nominuję cię na Liebster Award XD
OdpowiedzUsuńInformacje znajdziesz tu:*------> https://gdzie-swiatlo-nie-zawsze-oznacza-dobo.blogspot.com
Ps lubię tą muzykę na blogu <3
No nie!
OdpowiedzUsuńNIE! NIE! NIE!
Czemu ten Mike idiota ją pocałował? Wgl co to ma być? Ja się nie zgadzam!
A smerfy? Piękny romans Willa i Chione?
Nich ta dziewczyna się w końcu ogarnie!
I niech nie całuje Mike! NO PO PROSTU: NIE!
Pozdrawiam!
Nie, Mike nie pozdrawiam. Niech idzie się utopić.