Spojrzałam na Słońce znajdujące się teraz dokładnie na południu. Zorientowałam się, że muszę dotrzeć na drugą stronę góry, co wcale nie ułatwiało mi zadania. Zarzuciłam kaptur na głowę i ruszyłam w drogę, wchodząc pomały na Baladan. Nie była to stroma góra dzięki czemu pod wieczór powinnam znaleźć się w jaskini śpiącgo. Szłam ścieżką dawno wydeptaną przeze mnie. Często przychodziłam tu dla przyjemności, tutejszych widoków i - oczywiście - kwitną tu najlepsze kwiaty bąbelkowca, które były prawdziwym przysmakiem na kolację w puszczy. Po pewnym czasie ścieżka skręcała na zachód więc mimowolnie zeszłam z szlaku. Kamienie utrudniały mi chodzenie. Wbijały się w moje stopy - musicie wiedzieć, że wszędzie chodzę na boso. Buty, które pozostały mi z pałacu są na mnie za małe, z w Śmierci nie ma żadnych surowców na stworzenie butów. Widoki były naprawdę oszałamiające. W dole rzeka otaczała górę niczym fosa zamek, drzewa rosły aż po horyzont, gdzieniegdzie ptaki fruwały całymi stadami ćwierkając radośnie. Nie mogłam się skupić na moim zadaniu, stres kłębił się we mnie rozsadzając mi serce. Zauważyłam właśnie pierwszą jasnię, ale nie mógł się znajdować się w niej śpiący. Moje dane się z nią nie zgadzały, do jaskini śpiącego dzieli mnie jeszcze godzina drogi. Schowałam się za najbliższym krzakiem analizując możliwe zgrożnia. Gdyby wybiegł z niej jakiś gardłohód, miałabym niewielkie szanse. Zbocze jest zbyt strome, praktycznie bez równiny, na której można by było stoczyć walkę. Zwyczajne przejście dalej byłoby zbyt niebezpieczne, a nie mogłam sobie pozwilić na ryzyko. Nagle w moim mózgu zapaliła się lampka. Zsunęłam się dwa metry w dół, gdzie zboczy było naprawdę strome więc szłam przyklejona do skalnej ściany. Stąd żadne niebezpieczeństwo czające się w jaskini nie wyczuje mojego zapachu i marna szansa aby chciało zaatakować. Przeszłam tak około dziesięć metrów. Ręce zaczynały mnie boleć, palce u stóp zrobiły się sztywne i czerwone, po plecahc spływał mi pot, ale nie mogłam się zatrzymać ani wrócić. Jeden krok, drugi, nagle pod moją stopą osunęła się skała. Krzyknęłam, no może przypominało to bardziej pisk przestraszonej wiewiórki. Wisiałam nad przepaścią trzymając si wyłącznie obolałymi już rękami.
- No dalej, królewno. Tyle lat w puszczy, a ty nie potrafisz się podciągnąć na bazpieczny brzeg? - Powiedziałam do siebie.
W moich oczach zapłonął ogień. "Nie umrę, nie dzisiaj!", powtarzał sobie z zacięciem w myślach. Z łzami w oczach i zakwaszeniem mięśniwczołgałam się z powrotem na górską ścianę. Upadając spojrzałam ile mnie dzieli od tej nieznanej jaskini. Nie było jej w zasięgu wzroku więc ruszyłam dalej, tym razem stromym, ale bezpieczniejszym brzegiem. Podłoże z ostrych skał zamieniło się w miękką trawę, co było wielką ulgą dla moich stóp. Spojrzałam na mapę, następnie na Słońce, które pomału zniżało się w stronę horyzontu. Byłam już blisko. Moje obliczenia wskazywały, że jaskinia śpiącego znajduje się za skałą oddaloną ode mnie o jakieś pięćset metrów. Ruszyłam pewnie w drogę z błyskiem w oczach. Światło odbijało się od skał tworząc pomarańczową poświatę. Z każdym krokiem skała była coraz bliżej, ąz wreszcie mogłam dotknąc ją ręką. Przystanęłam.
- Ojcze, mam nadzieje, że jesteś ze mnie dumny.
Moje serce zabiło mocniej niż dotychczas, tak to musi być tutaj. Ominęłam skałe. Zobaczyłam wielką jaskinę wokół, której rozsypane były diamenty połyskujące na niebiesko. Niepewnym krokiem zbliżyłam się do wejścia przyglądając się drogocennym kamieniom. Przekraczając próg jaskini zobaczyłam człowieka leżącego na jej środku. Nie, to nie był człowiek. Jego ciało niczym nie różniło się od normalnego mężczyzny, ale jego skóra była niebieska i pokryta wieloma tatułażami. Jego włosy były długie i zaplecione w warkosz. Tak jak myślałam - na ścianach był wypisany rytuał obudzenia śpiącego. "Łacina" - pomyślałam. Ludzie! Wychowywałam się w zamku, łacinę miałam w małym palcu. Odczytałam wskazówki - " Odważny podróżniku, który włożyłeś trud w odnalezienie Uśpionego Hatumashiku, chciałbyć go przebudzić? Jeśli zamiary twe są czyste, znajdź największy z okolicznych diamentów i dwadzieścia cztery razy wypowiedz HATUMASHIKU OBUDŹ SIĘ!"
Super, no to się zaczyna.
~Kat(i)
świetne opowiadanie.. więcej takich ;)
OdpowiedzUsuńi ogólnie super blok, mega fajne tło - w moich kolorach ;)
pozdrawiam i zapraszam do siebie ;)
http://angelusiek.blogspot.com/
nie blok tylko bloG :D przepraszam za mały błąd :D
UsuńDziękuję bardzo! :)
UsuńZachęcam śledzenia dalszych losów Chione.
Może wspólna obserwacja? Daj znać u mnie:
OdpowiedzUsuńrilseee.blogspot.com
Fall Out Boy! (Young Volcanoes) !!! Kocham FOB <3
OdpowiedzUsuńSiostrooooo!!!
Myślałam, że będzie buzi-buzi jak w śpiącej królewnie ^^
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc w podobny sposób sobie tego "Śpiącego" wyobrażałam :3 Zastanawiam się jednak jaki kolor maja jego włosy i oczy? Niestety póki, co się nie dowiem. Naprawdę podoba mi się główna bohaterka! Jest taka dzielna i odważna, chciałabym chociaż w małej mierzy być taka jak ona... eh...
Naprawdę wciągająca historia, tylko brakuje mi trochę akapitów T-T Za bardzo się do nich przyzwyczaiłam...
To dziwne, że ona jeszcze umie mówić! Myślałam, że przez ten długi czas, gdzie milczała zapomniała jak się mówić, ale samotność każdemu rujnuje psychikę, ja kiedyś wyobraziłam sobie fioletowego stworka i nazwałam go "Misia" był naprawdę wierny, ale ostatnio się posprzeczaliśmy...
Co ja za głupoty wypisuje? :D
Szczerze nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, ale jeszcze się rozpiszę, że oczy będą Cię boleć! Niestety długich komentarzy jakoś nie mogę robić, gdy wiem, że czekają mnie dalsze rozdziały...
Cóż pędzę czytać i pozdrawiam ^^
Skończyłam czytać i w głowie zostało mi jedno pytanie... Jak brzmi pisk wiewiórki? XD Nigdy nie znalazłam się wystarczająco blisko takiego zwierzęcia, by to wiedzieć... Trzeba będzie to zmienić!
OdpowiedzUsuńUcieszyłam się, że są dialogi, a tu się okazuje, że ona sama ze sobą gada... Oczywiście, nie mam nic do ludzi, którzy uważają, że fajnie jest porozmawiać z samym sobą. Ja czasami też lubię pogadać z kimś inteligentnym... XD He he he Troszkę suche to, co?
Miałaś kilka literówek i gdzieś ci się skleiły wyrazy, ale nie chce mi się tego szukać, a tym bardziej cię poprawiać... Mi to zupełnie nie przeszkadza ;)
Lecę dalej!
Pozdrawiam :3
Ciesz się, że nie jestem twoją mamą bo sprawiłabym ci porządne lanie! (nie żartuję). piszesz genialne opowiadania, tylko dlaczego tak krótkie. Ledwo zaczynam się wczytywać, a tu koniec. Ojj... nie ładnie!
OdpowiedzUsuńCo do treści, nie mam żadnych przeciwwskazań wręcz przeciwnie, bardzo ciekawie opisałaś całe zdarzenie! Fajny trik z różną czcionką! :)
vampireandmillionaire.blogspot.com